Po raz drugi do Wilkowic (gmina Lipno) w województwie
wielkopolskim zjechali miłośnicy starych ciągników i maszyn rolniczych.
Imprezę rozpoczęła msza św. w intencji kolekcjonerów i członków klubu
"Traktor i Maszyna". Barwny korowód warkoczących ciągników przejechał
ulicami Wilkowic. Otwarcia festiwalu dokonał Janusz Chodorowski - wójt
gminy Lipno oraz Rafał Samelczak - prezes Klubu "Traktor i Maszyna".
Minutą ciszy uczczono pamięć inicjatora festiwalu Jerzego Samelczaka.
Tegoroczny festiwal został wzbogacony o nowe formy i sposoby
przedstawiania eksponatów. Był więc on nie tylko miejscem spotkania
zakochanych w "bombajach", ale również wspaniałą lekcją historii techniki
- lekcją żywą, skupiającą kilkutysięczną rzeszę obserwatorów, a
przedstawiającą ewolucyjne zmiany zachodzące w rolnictwie na przełomie
ostatnich wieków. Brakowało co prawda kieratu, ale nie zabrakło lokomobili
"Robey" z roku 1885. Lokomobila wspaniale się prezentowała, chociaż ze
względów technicznych i bezpieczeństwa zasilana była sprężonym powietrzem.
Nie pracowała bezczynnie, gdyż pasem transmisyjnym zasilała tuszarkę do
kukurydzy "Th.Flother" z lat trzydziestych XXw. Obok pracowała ręczna,
polowa młocarnia z tego samego okresu, wykonana całkowicie z drewna. Inną
młocarnią przygotowaną do pokazu była popularna MSC-6. Ten rodzaj młocarni
dobrze znany w Wielkopolsce często zasilany był silnikiem stacjonarnym,
których na wystawie również nie zabrakło. Najstarszym eksponatem silnika
stacyjnego był Lanz z pionowo pracującym tłokiem z lat dwudziestych XX w.
Należy dodać, że połowa z wystawianych silników była podczas festiwalu
cały czas czynna i umilała swoją pracą przegląd pozostałego sprzętu.
W tym roku festiwal wzbogacił się aż o 3 oryginalne Lanz Buldogi HL 12.
Tego najstarszego z 1923 uruchomiono na kilka minut. Niestety z powodu
usterki uszczelki pod głowicą musiał być wkrótce zagaszony. Był jednak
jedną z perełek wystawy. Charakterystyczny jest u niego brak tradycyjnego
komina. Wydech był skierowany do korpusu pod silnikiem, w którym mieścił
się również układ chłodzenia. Tak jednak skonstruowany układ wydechowy
szybko przegrzewał silnik. Nowszy model HL 12 prezentowało Narodowe Muzeum
Rolnictwa w Szreniawie. "Komin" w jego przypadku był wyprowadzony w sposób
tradycyjny nad silnik, jego pracę mogliśmy obserwować podczas prezentacji.
Dzielnie przemierzał plac manewrowy, a wystawca ubrany był w strój
odpowiedni do epoki. Chociaż to typowa "ciągówka polowa" jak ją wówczas
określał producent, można ją z powodzeniem nazwać protoplastą ciągników..
"Ciągówka" ta pochodziła z roku 1926 i wystawcy bardzo szybko zorientowali
się, że numer seryjny był tylko o 300 pozycji większy od wystawianego
modelu z 1923 roku. Widać zatem, że przy produkcji w owym czasie ok. 100
maszyn rocznie, posiadanie takiego "cacka" jest prawdziwą gratką. Warto
dodać dla niezorientowanych, że napęd na koła przenoszony był za pomocą
łańcucha. W tym czasie w boksach parkingowych uruchamiano Ursusy 45 oraz
Lanz Bulldogi 25 z lat 30-tych XX w. (w tym również na metalowych
obręczach z charakterystycznymi kolcami). Splendoru dodawało odpalanie
ciągników za pomocą lutlampy. Głowica musiała osiągnąć temperaturę zapłonu
ok. 500 - 800 °C. Rozruch silnika następował poprzez koło zamachowe, do
którego osi podczepiano kierownicę. Jest to niezwykła umiejętność, którą
nabyć można tylko przez doświadczenie. Choć konstrukcja modeli jest daleko
przedwojenna większość z wystawianych Ursusów 45 pochodziła z lat 50-tych
XX wieku. Gdy jeden z Ursusów pełnił dzielną służbę z dołączonym wozem do
przewozu najmłodszych po placu manewrowym i pobliskim parku, widok
niespodziewanie umilił przejeżdżający pobliskim torem kolejowym pociąg
retro ze skansenu lokomotywowni Wolsztyn w kierunku Leszna ciągnięty przez
lokomotywę parową Tr5-65. W tym czasie możliwości swoje zaczął prezentować
Farmall typ B produkcji amerykańskiej z roku 1936. Ten zwrotny "traktor"
wzbudzał zainteresowanie brakiem z przodu tradycyjnej długiej osi, a
jedynie bliźniaczymi kołami. Inny model firmy Farmall pochodził z 1956
roku. Jest on w doskonałym stanie technicznym zasilany 2-cylindrowym
silnikiem i bardzo cichej pracy. Jego możliwości w porównaniu z Ursusami
45 można było zaobserwować podczas pokazu orki, w której z powodu
konstrukcji i przeznaczenia do lekkich prac nie miał "szans". Ursusy 45,
Lanz Buldogi 25 i Zetory wykonywały orkę zabytkowym 3 skibowym pługiem
POW3 "Grudziądz" z lat 50-tych. W porównaniu z poprzednim festiwalem w tym
roku nie dopisały z przyczyn technicznych Ursusy C-28 (przybył tylko
jeden). Nie zabrakło natomiast Zetorów, w tym także tych najstarszych
K-25. Największy jednak aplauz budził Zetor 50 Super z 1962 roku i to on
właśnie mierzył swoją moc z Ursusem 45 podczas przeciągania liną. Warto
dodać, że praktycznie ilość tłoków nie przekłada się na siłę, w tej
konkurencji był remis z "lekką" przewagą "Supry". Również remisami
kończyły się zawody w slalomie pomiędzy równolegle ustawionymi "presakami"
słomy. Ciągniki startowały ze sobą parami o porównywalnych parametrach. I
tak np.: dwa Ursusy 45 pokonały slalom w niewyobrażalnym tempie. Nikt nie
spodziewał się, że te "ociężałe" maszyny potrafią być tak szybkie i ...
zwrotne. Organizatorzy zastanawiają się jednak czy dla bezpieczeństwa ten
rodzaj rozgrywki nie wyeliminować z przyszłorocznych konkurencji.
Wspaniale też podczas slalomu zaprezentowały się Farmall (1956r.) i Deutz,
również z lat 50-tych. Modelem, który budził podziw był Hanomag z lat
30-stych. Trudno nazwać ten ciągnik traktorem polowym zwłaszcza, że
wspaniale obudowany silnik, dużych rozmiarów koła przednie, dwuosobowa
kanapa, wydech wyprowadzony pod maszynę i cicha praca nadają mu wygląd
raczej ciągnika szosowego.
Podczas festiwalu z wyjątkiem brakującej snopowiązałki zaprezentowano
wszystkie maszyny do zbioru i obróbki zboża. Tak więc by wcześniej
wspomnianej ewolucji stało się zadość nie mogło zabraknąć kombajnu. Na
polu manewrowym dzielnie prezentowała się "Vistula" z 1971 roku z
silnikiem wysokoprężnym montowanym również w samochodach ciężarowych Star.
Ciekawym eksponatem był Ursus C-308. To mały ciągniczek jednoosiowy z
doczepianą przyczepką oraz podstawowymi urządzeniami do obróbki roli z
roku 1955, dzielnie towarzyszył mu Ford z pierwszych lat powojennych.
Można było również obejrzeć mistycznie wykonaną pracę modelarza
zakochanego w starych ciągnikach przedstawiającego swoje maszyny
mieszczące się w dłoni.
Na festiwalu w Wilkowicach gościliśmy 26 wystawców, którzy zaprezentowali
24 ciągniki, 7 silników stacyjnych, 2 lokomobile, 2 młocarnie oraz 5 sztuk
mniejszego sprzętu rolniczego. Organizatorem imprezy, która odbyła się 31
sierpnia br. był Urząd Gminy w Lipnie, Gminny Ośrodek Kultury w Lipnie
oraz Klub Miłośników Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych "Traktor i
Maszyna" w Lipnie.
Już dziś zapraszamy wszystkich na III Festiwal Starych Ciągników i Maszyn
Rolniczych, który odbędzie się w drugiej połowie sierpnia 2004 roku.
Piotr Ciąder
Rafał Rosolski