VII Ogólnopolski
Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im. Jerzego Samelczaka

Na takie wydarzenie, miłośnicy zabytkowych maszyn i ciągników rolniczych
czekają cały rok. Mimo, iż obecnie w kraju odbywa się dość dużo pokazów
starego sprzętu rolniczego, to Festiwal w Wilkowicach zawsze miał
niepowtarzalny charakter. Niezaprzeczalnie ta największa impreza w kraju
rozrasta się w ogromnym tempie. Grono kolekcjonerów stale się powiększa.
Wielu „zarażonych” na poprzednich festiwalach miłością do leciwych
traktorów i maszyn rolniczych, przywozi kolegów, którzy stają się
kolejnymi pasjonatami.
VII Ogólnopolski Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych im.
Jerzego Samelczaka, podobnie jak w ubiegłym roku trwał, aż dwa dni.
Kolekcjonerzy zaczęli przybywać już w piątek. Wielu z nich
zaprezentowało „nowości”, czyli niespotykane na poprzednich festiwalach
marki i typy ciągników, których nie sposób wymienić choćby po części.
Nie mniej jednak warto powiedzieć, że szczególnym zainteresowaniem
cieszyły się traktory przywiezione przez Simona Suikera, w tym na
stalowych kołach Rumley Oil Pull z 1928 roku oraz McCormick F-14
ciągnący równie stary rozrzutnik obornika tej samej firmy.
Pierwszą w historii festiwali „gąsienicówkę” Mazur D-50 z 1970 roku,
przywiózł Paweł Wiadrowski, ale nie tylko ten ciągnik. Bo również
węgierskiego kolosa marki Dutra D-4KB z 1960 roku. Nieco lżejsze
ciągniki, też miały swoich debiutantów. Miedzy innymi Steyr z 1949 roku
pokazany przez Szymona Nowaka, którego opływowa linia maski kojarzyła
się z samochodami z owego okresu. Ciekawą maszynę przywiózł również
Mariusz Nowak, mianowicie przegubowy ciągnik „niskopodwoziowy” do
specjalistycznych zadań, marki Holder AG3. Natomiast Jacek Grzywacz
pokazał prawdziwego demona prędkości – duńskiego Bukha 403 z 1967 roku.
Wśród bardzo lekkich dwukołowych traktorów ogrodniczych, można było
wypatrzyć w doskonałym stanie technicznym szwajcarskiego Simara z 1961
roku należącego do Piotra Pytlika, Humela 4b Simona Suikera, oraz Stauba
z 1972 roku Ryszarda Hermana. Natomiast dosłownie wszędzie prezentowano
niezliczone ilości maszyn gospodarczych, konnych i traktorowych.
W tym roku zaszczytny tytuł Kolekcjonera Roku otrzymały równorzędnie
wyróżnione, trzy osoby. A mianowicie Jacek Grzywacz, Andrzej Patelka i
Marek Staniaszek. Tytuł „Weterana Roku” przyznawany przez redakcję
miesięcznika „Agromechanika”, odebrał Leszek Nowak jako wyróżnienie za
najbardziej oryginalnie zachowany i doskonale odrestaurowany ciągnik
Ferguson TE z 1948 roku.
Wzorem poprzednich lat Festiwal w Wilkowicach to przed wszystkim pokazy.
Od porannych godzin, można było podziwiać wjeżdżające na plac traktory,
całe to widowisko było połączone z prezentacją poszczególnych
kolekcjonerów i ich ciągników. Niektórzy przywieźli naprawdę całkiem
spore „zbiory” obejmujące po kilka egzemplarzy. Podczas tych dwóch dni
odbywały się liczne zawody sprawnościowe. Trudno uwierzyć, że te stare,
półwieczne maszyny, dysponują taką chyżością. A tym bardziej, uznanie
należy się dla ich właścicieli, za opanowanie i wyczucie, bądź co bądź,
ciężkich i trudnych w prowadzeniu traktorów. Publiczność podziwiała
slalomy, toczenie beczki na czas i precyzję oraz „odpalanie bombaja”. W
przerwach sprawnościowych na pobliskim polu odbywały się widowiskowe
pokazy jednoczesnej orki zespołu trzech traktorów. W tym dwóch ciężkich
Ursusów z doczepianymi pługami trzy skibowymi typu Grudziądz oraz Ursusa
C-25 z „dwuskibówką” typu PZ-1. Tak się przecież orało pół wieku temu, a
był to rzeczywiście już nie spotykany dziś widok.
W niedzielę podczas uroczystego korowodu z udziałem niemal wszystkich
traktorów, załamała się pogoda. Nie zgasiło to jednak zapału
uczestników. W opadach deszczu, ulicami Wilkowic, kawalkada ciągników
dotarła na plac pokazowy. Na którym z ledwością można było pomieścić
biorące udział maszyny. Tu przypominały się pierwsze festiwalowe
spotkania, kiedy zajeżdżało kilka- kilkanaście traktorów. Nie
wiarygodne, ale tak wielu miłośników już przybyło, a równie wiele
leciwych maszyn zostało uratowanych.
Mokra pogoda, niestety uniemożliwiła przeprowadzenie cięcia i młócenia
zboża, natomiast nie przeszkodziło to pokazom sprawności, które co tu
dużo mówić, z każdą minutą stawały się coraz bardziej widowiskowe.
Emocji dostarczało grząskie podłoże placu manewrowego, które powodowało
buksowanie kół, poślizgi a nawet uniemożliwiało jazdę najstarszym
ciągnikom na stalowych kołach nie zaopatrzonym w ostrogi.
Równocześnie z Festiwalem odbywała się wystawa nowoczesnego sprzętu
rolniczego pod nazwą „Roltechnika” połączona z prezentacją współczesnych
ciągników.
Cieszymy się, że Festiwal jest imprezą znaną w kraju i za granicą. Tak
się stało dzięki wysiłkowi wielu ludzi, w tym mieszkańców Wilkowic,
Urzędu Gminy Lipno, kolekcjonerów Klubu „Traktor i Maszyna” oraz wielu
zaangażowanych instytucji i osób. Zapraszamy na kolejne święto
zabytkowej techniki rolniczej za rok, które odbędzie się tradycyjnie w
drugiej połowie sierpnia.
Rafał Mazur |